Ciekawy artykuł z Buzzite.com – 5 Reasons Why You Should Not Buzz Your Tweets.
Niby powody są oczywiste, ale iluż to np. naszych rodzimych mikro-blogo-celebrytów bez cienia zażenowania wypycha swoje blipnięcia w świat, w tym również na Buzza pośrednio poprzez Twittera. Skoro można, to znaczy że trzeba. Te jakże głębokie zazwyczaj 140-znakowe blipnięcia całemu światu trzeba podsyłać pod nos. A nuż na Buzz jest ktoś kto nas nie śledzi na Blipie? To wprost niewyobrażalne i nie wybaczalne, no ale jeśli? Trzeba mu te treści koniecznie serwować! Powinien za to jeszcze być wdzięczny i dziękować ;-).
Powody w skrótowych punktach są np. takie (bardzo luźne tłumaczenie z oryginału z moimi wtrętami):
- Większość użytkowników Buzz negatywnie ocenia profile buzzowe w których jedyną lub główną zawartością jest treść pochodząca z Twittera.
- Większość z użytkowników Buzza używa też Twittera – więc te wspaniałe tweetnięcia im nie umkną – jeżeli będą tylko nimi zainteresowani…
- Buzzowanie swoich tweetów wygląda na autopromocję i lans, a tego zazwyczaj się nie lubi. Może inaczej – ludzie zazwyczaj nie lubią nachalnego lansu innych, ale własny – bardzo lubią… ;-p.
- Tweety na Buzzie wyglądają jak SPAM – m. in. przez zbyt krótką i niezrozumiałą treść, dziwne linki, najeżenie #tagami itp.
- Nawet najbardziej znane nazwy w branży (np. ReadWriteWeb, Tim O’Reilly) postanowiły zaniechać tych niecnych praktyk – często pomimo pierwotnego odmiennego nastawienia.
Odsyłam oczywiście do źródła po więcej w tym temacie!
Powyższe argumenty w większości nie dotyczą odwrotnego zachowania, czyli automatycznego tweetowania swoich buzznięć ;-). Właśnie to sobie wykonfigurowałem na serwisie Buzz can tweet i badam jak będzie to działać…
Albo ja czegoś nie rozumiem, albo w tym artykule na Buzzite.com coś źle napisali o Buzz can tweet – on przecież działa odwrotnie, nie przerzuca tweetnięć na Buzz tylko buzznięcia na Twittera. Hmmm. Zaraz się to w praktyce okaże…